Witajcie kochani!
Zdjęcie przedstawia fragment choinki, którą wczoraj ubrałam. Musicie wybaczyć zachowanie bombek, które po chamsku odwracały się od obiektywu mojej cyfróweczki i im bardziej chciałam je odwrócić, tym bardziej one się skręcały. Za to idealnie widać to, co chciałam Wam pokazać najbardziej, czyli gipsowego bałwanka, który jest niezłą pamiątką rodzinną, naliczyłam mu jakieś jedenaście lat. Został on stworzony w moim przedszkolu przez
panie przedszkolanki z drobnym przeszkadzaniem sześcioletniej Shyness moje zręczne sześcioletnie rączki :)
Wigilia już za trzy dni, a ja wciąż zastanawiam się, czy będzie równie udana, jak ta zeszłoroczna. Wigilia 2013- to było dopiero piękne! Pierwszy raz odbywałam się u mnie w mieszkaniu, wraz z rodzicami zaprosiliśmy dziadków ze strony taty i moją kuzynkę. To było świetne posunięcie, było bardzo sympatycznie i nawet każdy dostał prezent ;)
Teraz wszystko się komplikuje, chociażby dlatego że jestem chora. Nikt nie lubi być chory w Święta, w końcu nie po to życzymy sobie : ,,Zdrowia, szczęścia, pomyślności...'' ale nie mogę tego zrzucić na złe składanie życzeń, moje chorowanie zaczęło się już od 5 grudnia, kiedy to pojechałam z moją kumpelą, Piękną kupić prezent dla jej chrześnicy. To wtedy zaczęłam kaszleć, suchy, wkurzający kaszel, bez żadnego bólu gardła, kataru, niczego. Do lekarza zdecydowałam się pójść w piątek, po dwóch tygodniach dychrania. Pani doktor osłuchała, zapisała lekarstwa i stwierdziła, że lepiej żeby do wtorku mi przeszło bo jeśli nie, to mój problem może być poważniejszy, albowiem mogę być chora na krztusiec.
Krztusiec??? serio krztusiec w Święta? Jakim trzeba być pechowcem, żeby pod koniec grudnia zachorować na chorobę zakaźną, w dodatku na taką, na którą każdy się szczepi w wieku niemowlęcym i która jest pozornie nie do złapania. Serio, cieszcie się że jesteście zdrowi, w te Święta.
Drugim problemem z jakim muszę się borykać, jest moja kochana rodzinka, z którą spędzę tą Wigilię. Rodzice stwierdzili, że jadą do dziadków ze strony mamy, wiadomo że muszę jechać z nimi. A moi dziadkowie mieszkają w dużym domu na wsi razem z siostrą mojej mamy, jej mężem i dwójką dzieci w wieku 8 i 3 lata. Niby jedna duża rodzina, która tak naprawdę jest podzielona na dwie, gdyż moja kochana cioteczka jest z dziadkami skłócona. Skłócona do tego stopnia, że nawet Święta tego nie naprawią. Tak więc mamy dwie osobne Wigilie w jednym domu, dwie choinki, dwa stoły, a na każdym dwanaście innych wigilijnych potraw. Czy muszę tłumaczyć, że takie zachowanie po prostu kłóci się z sensem Świąt? Przecież w Wigilii właśnie o to chodzi, żeby przez ten jeden wieczór usiąść przy jednym stole i spróbować sobie te wszystkie żale z całego roku wybaczyć. Jeśli sądzicie że dzielenie się opłatkiem jest fałszywe, to pomyślcie że Wasi bliscy lub znajomi z klasy (szkolna Wigilia, tak bardzo krytykowana) chociaż próbują być dla siebie mili. U mnie to nie wiem czy dzielenie się opłatkiem przez całą rodzinę będzie w ogóle przewidziane. Żal mi moich małych kuzynek, które od małego patrzą na takie coś i przez to nie rozumieją sensu Świąt.
Drugi dzień Świąt będzie prezentował się znacznie orginalniej, ale to podzielę się tym z Wami później, emocję trzeba dawkować.
Wszystko czego potrzebuje to świąteczny cud! Abym wyzdrowiała i żeby moi bliscy się pogodzili!
Buziaczki!
S.